Freiburg i nauka
Poniedziałek. Zaczyna się męczenie głowy.
Po poprzedzającym oczekiwaniu na nauczycielkę, zaczynamy od zapoznania się co nas czeka.
Booo, mówią po niemiecku. Całe szczęście, że coś tam rozumiem, ale kiepściutko.
Czas na test. Teraz przynajmniej wiadomo, że muszę zacząć wszystko od początku.
Po przeżyciach testowych czas na milsze rzeczy. Zwiedzanie miasta. Już trzeci raz przechodzę te ulice stare miasta, ale to nic. Tym razem z młodszymi studentami. Tym razem chyba nie ma starszego w grupie. Zwiedzanie i pizza, a później do domu na małą siestę.
Od jutra regularna nauka.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz