Freiburg 7
No to tak jak przewidywałem. Mało czasu na pisanie. Zostaje go jeszcze mniej, jak zaczyna się podróżowanie i zwiedzanie.
Dzisiaj wieczorem (sobota) jest trochę czasu. Może uda mi się trochę napisać. Chociaż troszkę. Choć nie wiem czy jeszcze dzisiaj coś włożę na bloga. (No i nie udało się.)
Zacznijmy od zjęcia domu we Freiburgu. Zazwyczaj zdjęcia robię "od tyłu", więc i w tym wypadku udało mi się tego dokonać. Jak mi się uda to kiedyś zrobię go i od frontu.
Jak ktoś czyta tego bloga (może?) to zapewne pamięta o opisywanym święcie wina. Tutaj artystyczne wykonanie kieliszka, który musiało się kupić na własność. Umieją zarabiać.
Pozostałościami wina proszę się nie przejmować. Naczynie owo zostało następnie przepisowo wymyte.
Po różnych świętach i gorącach niekiedy ktoś czegoś zapomni. No i tutaj pewnie "pan Hilary" będzie szukał okularów. Jednak nie znajdzie ich na własnym nosie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz